Największe niespodzianki w historii sportu i najbardziej dramatyczne finały

Największe niespodzianki w historii sportu i najbardziej dramatyczne finały

W historii sportu rozegrane zostały finały, które zapisały się w pamięci kibiców i zawodników. Odbywały się na mistrzostwach świata, podczas walki bokserskiej, na rajdzie samochodowym. Wydaje się jednak, że te najciekawsze w większości związane są z piłką nożną. Poznaj najsłynniejsze i najbardziej emocjonujące momenty w historii sportu.

Mecz John Isner – Nicolas Mahuta (4 czerwca 2010 r.)

Ponad 11 godzin – tyle trwał w czerwcu 2010 r. mecz tenisowy podczas wielkoszlemowego turnieju Wimbledon! Na londyńskim korcie stanęli John Isner i Nicolas Mahut. Po trzech dniach rywalizacji Amerykanin pokonał Francuza Nicolasa Mahuta 6:4, 3:6, 7:6 (7), 6:7 (3), 70:68. Był to najdłuższy pojedynek w historii tenisa.

Spotkanie rozpoczęło się we wtorek. Po czterech godzinach zaciętej rywalizacji zostało przerwane z powodu zapadającej ciemności. Mahut remisował wtedy z Isnerem 4:6, 6:3, 7:6 (9-7), 6:7 (3-7). Organizatorzy uznali, że decydujący set rozegrany będzie w środę. Nikt się jednak nie spodziewał, jak zacięty bój stoczą. Piąty set trwał kolejne 7 godzin i 6 minut i znów musiał być przerwany z powodu ciemności. Przerwa zarządzona została przy wyniku 59:59. Rywalizację udało się zakończyć dopiero trzeciego dnia. Isner miała kilka możliwości zakończenia tego meczu. Nie skorzystał z piłki meczowej przy 9-8, przy 33-32 i przy wyniku 59-58. Ostatecznie zdołał przełamać rywala i wygrać dopiero z wynikiem 70:68.

Mahut i Isner rozegrali w sumie 163 gemy. Aż 118 z nich w piątym secie. Tenisiści pobili rekord z 1969 r. Wcześniej wynosił on 112 gemów w jednym pojedynku. W całym meczu zaserwowali ponad 200 asów, czym też ustanowili dwa rekordy – 103 Mahut i 112 Isner.

Borussia Dortmund 1:2 Bayern Monachium (25 maja 2013 r.)

Mecz finałowy w Lidze Mistrzów w sezonie 2012/2013. Zmierzyły się w nim dwie najważniejsze drużyny rywalizujące na co dzień w Bundeslidze. Spotkanie to odbiło się też szerokich echem w Polsce. W ekipie z Dortmundu występowało bowiem słynne polskie trio. Pierwsza połowa meczu była naprawdę wyrównana. Piłkarze z Borussii nie byli skuteczni i z tym najwyraźniej mieli problem. Do bramki trafiali za to piłkarze rywali. W 60. minucie spotkania na listę strzelców wpisał się Mario Mandžukić. Siedem minut później po strzale z rzutu karnego trafił zaś İlkay Gündoğan. Wyrównał wynik i wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się wynikiem 1:1. Zarówno piłkarze, jak i eksperci i kibice, najwyraźniej przygotowani byli na dogrywkę. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry padł jednak gol.  Trafił go, a tym samym zwycięstwo Monachijczykom, Arjen Robben. Piłkarzom prowadzonym przez Kloppa nie udało się doprowadzić do dogrywki.

Real Madryt 4:1 Atlético Madryt (24 maja 2014 r.)

Kolejny finał Ligi Mistrzów, który utkwił w pamięci kibiców. Chociaż ostateczny wynik spotkania na to nie wskazuje, to Atlético przez większość czasu był faworytem i wskazywany był na zwycięzcę spotkania. Od wygranej w Lidze Mistrzów odwiodły zespół dosłownie sekundy. W 36. minucie ekipie prowadzonej przez Diego Simeone zapewnił Diego Godín. Strzelony przez niego gol był jedynym, który padł do 92. minuty. Stalowe nerwy Sergio Ramosa pozwoliły jednak na wyrównanie wyniku. Wbił on piłkę do siatki podczas ostatniego rzutu rożnego, a to oznaczało wyrównanie wyniku i dogrywkę. Do tej zawodnicy obu zespołów podeszli niesamowicie zdeterminowani, chociaż było widać podcięcie skrzydeł w grze Atlético.

Pierwszy kwadrans dogrywki był dość wyrównany. Po tym czasie jednak piłkarze nie pozostawili nikomu złudzeń – Królewscy strzelili trzy gole w dziesięć minut. Real wygrał mecz i zdobył swój dziesiąty puchar Ligi Mistrzów.

Manchester United 2:1 Bayern Monachium (26 maja 1999 r.)

Absolutna klasyka, której nie może zabraknąć w żądnym zestawieniu! Spotkanie to przeszło do historii piłki nożnej jako jedno z najbardziej nieprzewidywalnych. Do dziś wspomnienie o nim podnosi emocje kibiców na całym świecie. Nic nie zapowiadało klęski Bawarczyków. Prowadzili już od 6. minuty spotkania. Mario Basler wykorzystał złe ustawienie „Czerwonych Diabłów” i wykorzystał rzut wolny. Skierował piłkę do siatki rywali i ustanowił wynik spotkania aż do 91. minuty. Anglicy nie odpuścili – Manchester atakował, ale wciąż był nieskuteczny. W doliczonym czasie gry minuty odgwizdany został rzut rożny, który Peter Schmeichel wykonuje w pole karne Bayernu. Po niezłym zamieszaniu w polu karnym nieudolnie kopną ją Giggs, ale ostatecznie przejął futbolówkę Teddy Sheringham. Trafił i. wyrównał wynik – było 1:1 i wszyscy pomyśleli o dogrywce. To co później się wydarzyło – i tempo, w którym się odbyło – sprawiło, że część kibiców nie dowierzała.

Dosłownie minutę później Manchester wykonuje rzut rożny z tego samego miejsca, co ostatni. Znów dośrodkowanie, zawodnik strącił piłkę głową na długi słupek. Tam już dobiegło Solskjaer, który skierował piłkę do bramki. To był gol, który całkowicie odmienił losy tego spotkania! Bayern przegrał w dwóch ostatnich minutach finału!

Francja 2:1 Włochy (2 lipca 2000 r.)

Finał mistrzostw Europy rozegrany przed 21 laty do dziś uchodzi za jeden z najbardziej dramatycznych w historii tego turnieju. Francja pokonała w nim 2:1. A dosłownie kilkanaście sekund przed pierwszym gwizdkiem „Squadra Azzura” cieszyła się już z mistrzowskiego tytułu.

Bukmacherzy i fani jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wskazywali na znaczną przewagę Francuzów, którzy byli mistrzami świata. Udział Włochów w najważniejszym meczu był raczej dziełem przypadku i niesłychanego ich szczęścia. Niektórzy eksperci nazywają je „raczej nadzwyczajnej nieudolności ich półfinałowych rywali przy strzelaniu rzutów karnych”. Holendrzy w karnych pomylili się aż dwa razy w trakcie meczu i trzy razy w „jedenastkach”.

Selekcjoner Włochów Dino Zoff mocno przygotowywał się do najważniejszego meczu europejskiego turnieju, który rozegrany został w Rotterdamie. Przez większość spotkania prowadzeni przez niego piłkarze skutecznie powstrzymywali napór Francuzów. Po przerwie można było obejrzeć akcję, która zakończyła się trafieniem Marco Delvecchio. Wynik 1:0 utrzymał się aż do 94. minuty. Na kilkanaście sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego do bramki Włochów trafił wprowadzony z ławki Sylvain Wiltord. Doszło do dogrywki, w której kolejną skuteczną akcję przeprowadzili dwaj kolejni „rezerwiści”. Lewym skrzydłem pobiegł i dośrodkował Robert Pires, a David Trezeguet zdobył tzw. złotego gola. Trener Francuzów Roger Lemerre omal nie dostał zawału, piłkarze i kibice oszaleli ze szczęścia, a Włosi się załamali. Paolo Maldini oświadczył po meczu, że „jest największym przegranym w historii piłki. To był jego przegrany finał w historii, po mundialu 1994 r.